+

Cytat

Popularne

Jak mama (również karmiąca) może uniezależnić się finansowo

Brak komentarzy:
Urlop macierzyński to najlepszy czas na odnalezienie siebie i tzw flow. Mimo, że nasze pociechy są bardzo absorbujące mamy jakieś godziny dla siebie. Możemy oczywiście w tym czasie się wyspać, zrobić domowe spa czy oglądać TV. Jednak patrząc na fakt, że co najmniej rok spędzimy w domu - robi się to trochę przerażające.

Jeśli jesteś mamą dostającą macierzyńskie ( masz umowę o pracę ) - warto się zastanowić czy praca wykonywana jest tym czymś do czego chcesz wracać.
Jeśli byłaś na umowie zlecenie, o dzieło albo w ogóle jesteś bezrobotna bądź studiujesz - napiszę tu jak zdobyć fundusze na rozkręcenie własnego mini biznesu

Po pierwsze - zastanów się co lubisz robić: jeśli masz wolny zawód ( księgowość, programista itp) sprawa jest o tyle prosta, że po prostu zakładasz działalność i możesz się już ogłaszać i szukać zleceń

Jeśli nie masz jakiegoś konkretnego zawodu- zastanów się co jest Twoją pasją
- wiele z nas ma talent do ręcznych robótek - zrób na początek 5 różnych sztuk np. maskotek i wystaw je na aukcjach:
1. allegro
2. olx
3. zrób funpaga na fb
4. ezebee - darmowy sklep
6. jest wiele sklepów internetowych, które są na początku za darmo! jak np. od grupy e-sprzedaz

Nie masz artystycznych talentów?
Możesz być pośrednikiem w sprzedaży - dosłownie wszystkiego
Ja na ten przykład założyłam kwiaciarnię wysyłkową ( u mnie klienci zamawiają  - ja przesyłam dalej zamówienia do kwiaciarń )
- sprawdź jakie produkty można sprowadzać z np:
ebay
wish.com
aliexpres.com

A może znasz kogoś, kto ma talent? - nawiążcie współpracę

Skąd pieniądze?
Od stycznia 2016 roku wchodzi ustawa - 1000zł przez 12 miesięcy - jeśli nie dostajesz pieniędzy z macierzyńskiego będziesz mogła z tego skorzystać

Bezrobotne mamy mogą starać się o wsparcie na starcie własnej działalności  - 20tys zł
Unia Europejska daje dofiansowania na start i na już działające firmy - sprawdź co Tobie bardziej się opłaca i będzie Ci pomocne

Google Adsense - reklama googla na Twojej stronie / blogu - a ty na tym zarabiasz ( więcej czytaj w google ;) )

Można również zarabiać przez Youtuba na tej samej zasadzie

Te pieniądze pomogą Ci w reklamie oraz w pozycjonowaniu Twojej strony

Metod i sposobów jest wiele
Na pewno nie będzie to mega łatwe, żeby małym kosztem zrobić sklep internetowy i go wypozycjonować czeka Ci trochę pracy, zawalonych nocek  - ale jeśli będziesz robiła to co lubisz - nawet tego nie odczujesz ( przynajmniej tak bardzo ;)

Znajdź wśród swoich znajomych, rodziny kogoś kto będzie Cię pchał do przodu - czasem głupie zapytanie kogoś i co dziś zrobiłaś motywuje do działania ;)

Powodzenia!


Zamienniki produktów alergennych

Brak komentarzy:

W poprzednim poście wspominałam na co mogą być uczulone nasze pociechy, dzisiaj chciałabym trochę pocieszając mamy na diecie eliminacyjnej!

Zastępniki dla produktów alergennych:

Mleko krowie/ kozie:
 Zastąpić możemy mlekiem roślinnym - z czego?
- mleko sojowe
- mleko kokosowe
- mleko migdałowe ( 40g płatków migdałowych moczyć przez noc w wodzie, następnie przelać przez sitko, namoczone płatki wrzucić do blendera z 100ml przegotowanej wody - mixujemy aż będzie biały napój ok 2-5min)
- mleko z płatków owsianych
- mleko sezamowe

Każde z powyższych można kupić w sklepach zwykle na działach ze zdrową żywnością. Są też w rossmanie, biedronce. Trzeba wypróbować co nie szkodzi dziecku i co nam najbardziej smakuje.
Dla mnie nr 1 to mleko migdałowe - zawsze domowej roboty

Jajka kurze - czasem jest tak, że jaja przepiórcze nie uczulają i można je stosować zamiennie ale jest to rzadkość.
Jeśli chodzi o jajka jako składnik ciast, potraw - jako zagęstnik możemy użyć banana, kaszę jaglaną bądź po prostu pominąć ten składnik

Masło- na kanapiki można przede wszystkim użyć oliwy, następnie zrobić pyszne pasty z:
- avocado ( ja dodaje papryki )
- bazylii i oliwy
- suszonych pomidorów'
- słonecznika
- w zasadzie możesz zmixować co masz pod ręką - a jak za suche to dodać oliwy
- margaryna ( jeśli ktoś akceptuje ;) )

Wnioski:
Na diecie eliminacyjnej da się żyć :)
Do wszystkiego da się znaleźć zastępniki

I na koniec jeden przepis na słodkości z bloga smakołyki alergika

Należy mieć:

500 g mąki
250 g cukru trzcinowego
kostkę bezmlecznej margaryny
łyżeczkę proszku do pieczenia
lodowatą wodę
po 1/2 szklanki pestek słonecznika i płatków owsianych
na farsz:
4 duże jabłka typu szara reneta
3-4 łyżki cukru
łyżeczkę cynamonu

Jabłka obrać, pokroić i uprażyć z cukrem, wanilią i cynamonem. Z mąki, cukru, margaryny i proszku do pieczenia wyrobić kruche ciasto, dodając tyle wody, by dało się zagnieść. Podzielić masę na dwie równe części. Jedną z nich wylepić blachę, wstawić do piekarnika, nagrzanego do 175 stopni (termoobieg) i podpiec przez 10 minut. Do drugiej połowy dodać pestki oraz płatki i wyrobić kruszonkę. Na podpieczone ciasto wyłożyć mus jabłkowy i posypać go kruszonką. Ponownie wstawić do piekarnika i piec, aż kruszonka nabierze złotego koloru, czyli około 20 minut.

Jak wpływa dieta mamy karmiącej na samą mamę?

Brak komentarzy:
Coraz częściej słyszy się o alergiach u małych dzieci. Najczęściej karmiące mamy nie mogą pić mleka, jeść nabiału, jajek, ryb, orzechów, pomidorów i oczywiście zakaz picia kawy - jak to wpływa na kondycję mamy?



U nas przez pierwszy miesiąc było wszystko dobrze, kazano mi jeść dosłownie wszystko, bo mimo, że alergii coraz więcej, to jest moda na nie eliminowanie produktów na zapas. Tak, więc przez ten pierwszy miesiąc było wszystko super- odżywiałam się jak w ciąży czyli po prostu zdrowo. Raz mój synek był cały wysypany ( jak jeszcze leżał w inkubatorze, a moje mleko podawali mu sondą). Zapytałam wtedy czy powodem może być coś, co zjadłam. Pielęgniarka i specjalista laktacyjny jednomyślnie powiedzieli, że to musi być coś innego. Na drugi dzień przeszło, więc nie drążyłam tematu

Kiedy wróciliśmy do domu, po jakiś dwóch tygodniach zauważyłam wysypkę, wysuszone policzki, suche plamy na całym ciałku i kolki. Odstawiłam cytrusy, pomidory, orzechów nie jadłam w ogóle. Szukałam co może uczulać jeszcze i w którejś z książek była drobna wzmianka o mleku. Zapytałam pediatrę czy to może uczulać... i oczywiście tak- najsilniejszy alergen! Odstawiłam mleko, jadłam  przetwory mleczne, i wszystko inne. Alergia trochę przeszła, pomyślałam, że może kupię mleko bez laktozy. Na początku ( przez jakieś dwa tyg) było w porządku, ale później objawy alergii wróciły. Odstawiłam mleko krowie, potem cały nabiał, następnie jajka, pomidory, cytrusy, orzechy.

Próbowałam robić mleko roślinne, ale smakuje to jak smakowa woda, nie zależnie czy to sezam, płatki owsiane, migdały, słonecznik. Soja ujdzie jako tako.

Jakie u mnie są skutki takiej diety? 
Dobre: Schudłam :) teraz mam wagę mniejszą niż przed ciążą, brak wzdęć, płaski brzuch
Złe: Wypadanie włosów, kości się wbijają w łóżko i wannę, senność i przemęczenie ( choć to pewnie ma większość mam :P )

Wnioski:
Kiedyś oglądałam film dokumentalny o tym, że jedzenie przez ludzi mleka i przetworów mlecznych jest niezgodnych z naturą! Rzeczywiście- jakie inne ssaki, piją mleko innego ssaka? Ludzie a w szczególności dzieci nie trawią dobrze takich produktów. Są nawet przesłanki, że dieta ta ma coś wspólnego z rakiem... Warto się nad tym zastanowić jak nasz organizm reaguje na nabiał. Ja zastanowię się dwa razy po odstawieniu synka od piersi do powrotu do starej diety. I oczywiście musimy sprawdzać jakich witamin i minerałów nam brakuje i je skrupulatnie uzupełniać! Najlepiej żywnością - warzywa/ owoce/ pestki itp, a nie suplementami.

Karmienie i laktacja po wyjściu ze szpitala

Brak komentarzy:



Kiedy mój synek został wypisany ze szpitala w 18 dobie życia, karmiłam go swoim mlekiem, ale przez butelkę. W zasadzie dzień przed jego wyjściem do domu nauczyłam się dopiero go karmić… zwykle robiły to pielęgniarki, które nie bały się jak ja, że zrobią mu krzywdę.
Na oddziale przystawiałam go do piersi kilka razy w dwóch celach:
- pobudzenia u siebie laktacji
- nauczenia małego ssania piersi

W zasadzie tuż po wypisaniu, kiedy jeszcze odbieraliśmy papiery, wyniki itp. Karolek pierwszy raz się napił z piersi. W zadzie trochę przez przypadek… Był tuż po karmieniu dostał 50ml mleka, ale ciągle ssał mojego palca, nie wiedziałam za bardzo, o co mu chodzi – przecież zawsze po jedzeniu był tak zmęczony, że zasypiał w moment…
Kiedy rozpłakał się w foteliku, teściowa mnie poinstruowała, że może by go przystawić – w sumie, czemu nie?• I tak mój mały pierwszy raz napił się i zasnął przy piersi- uczucie – bajka, po prostu prawie się rozpłynęłam.

Tak zaczęło się moje karmienie piersią i dramaty…!
Wcześniaki trzeba budzić w nocy do jedzenia, a że mi się nie chciało przygotowywać mu mleczka – odciągać, podgrzewać, karmić, usypiać – karmiłam go wtedy piersią, a za dnia butelką.
Długo to nie trwało- mały źle chwytał pierś, przez co moje brodawki bolały, a każde karmienie wydawało się koszmarem.
Po paru dobach doszłam do wniosku, że jednak wole odciągać i bawić się w tą całą procedurę niż tak cierpieć.
I tu się zaczęły problemy z laktacją. Miałam laktator ręczny, w pewnym momencie nie mogłam odciągnąć nawet 70ml, a Karolek w tym czasie wypijał nawet do 120ml ! Byłam zdołowana, znów pojawiło się uczucie, że jestem złą matką, już chciałam kupić mleko zastępcze. Wtedy z pomocą przyszedł mój mąż, który powiedział, że mam się niczym nie martwić- kupił mi laktator elektryczny do tego herbatę na laktację i tak już następnego dnia widziałam poprawę. Jak ma się kogoś, kto wspiera – jest się prawdziwą szczęściarą!
Moją herbatą na laktację były ziółka kupione w aptece z dużą zawartością rumianu i mogę powiedzieć z czystym sumieniem, że RUMIANEK jest hitem na laktacje !
Kolejna próba przystawienia dziecka do piersi była jakieś 3 tyg później – jak zagoiły się rany na brodawkach. I niestety znów powtórka z rozrywki… strasznie bolało, czytałam w Internecie, oglądałam filmiki na Youtub'ie jak przystawiać prawidłowo- nic mi to nie dało. Na siłę próbowałam wcisnąć więcej otoczki małemu do dziubka, ale on wiedział lepiej…  Ponownie miałam poranione piersi, a z bólu nie mogłam już wytrzymać. Znów przestałam przystawiać synka i tylko karmienie butelką.
Bardzo zależało mi na zmianie butli na piersi, kupiłam specjalną butelkę z firmy Medela, która miała pomóc w przejściu. Niestety Karolek nie umiał jeść z tej butelki, dziubek był tak długi, że go dławił. Po kolejnym zagojeniu się ran próbowałam znów. I tak, kiedy synek skończył 3 miesiące zaczął ssać prawidłowo – nic mnie nie bolała, słyszałam jak przełykał, czułam jak z piersi schodzi mleko ( nie była już taka nabrzmiała), i nie bałam się, że się nie najada. Do teraz towarzyszy mi cudowne uczucie podczas karmienia. To są naprawdę magiczne chwile, jeszcze jak ten mały szkrab się patrzy na Ciebie tymi świecącymi ślepiami… ahhh – każdej mamie POLECAM!

Pozostaje jeszcze tylko jedna kwestia. Wiele mam przestaje karmić po trzecim, szóstym miesiącu, bo sądzą, że nie mają już mleka. Otóż drogie mamy nic bardziej mylnego! To, że wasze piersi nie są już nabrzmiałe, trochę jakby obwisły i są lekkie nie znaczy, że tracicie mleko. Co jakieś półtora miesiąca nasze dzieci mają tzw. skoki rozwoju – czyli potrzebują więcej pokarmu. W takim okresie przejścia częściej chcą pić, traktują Cię jak smoczek i może trochę boleć przy karmieniu. Co ja wtedy robię? Zaparzam dzbanek rumianku i daje małemu ssać ile chce – nic nie pobudza tak laktacji jak Twoje dziecko. Po paru dniach do tygodnia wszystko wraca do normy. Nie poddawajmy się!

Mama do domu, a dziecko w szpitalu - czyli wypis ze szpitala

Brak komentarzy:
Kiedy urodziłam mojego synka, byłam pewna, że będę z nim w szpitalu aż on podrośnie i będziemy mogli razem wyjść do domu. Szybko jednak okazało się, że mogę sobie pomarzyć...

Ze mną było wszystko w porządku, rana po cesarce szybko się goiła, nic mnie nie bolało. Byłam pełna sił. Pielęgniarki na moje pytanie czy będą mnie chcieli wypisać wcześniej, odpowiadały, że na pewno nie. Podobno wypis matki zależy od stanu zdrowia dziecka- tak, ale raczej stosuje się to tylko u donoszonych dzieci.

Po pięciu dniach " sielanki" P. doktor oznajmiła mi, że czas do domu... Myślałam, że spadnę z krzesła. Co do domu ! Ja to walczę o laktacje, opiekuje się dzieckiem, kanguruje - no jak do domu bez mojego synka...
Doktor tłumaczyła, że będzie mi lepiej w domu, że odpocznę od szpitala, nabiorę trochę dystansu do całej sytuacji i  w ogóle skoro nie karmie piersią to nie ma potrzeby, żebym była ciągle na miejscu, bo mleko można przywozić odciągnięte. I jeszcze jeden argument - kto będzie przynosił "zarazki" z podwórza, jak nie mama - dziecko musi się od razu uodparniać, żeby nie chorowało po wyjściu.

Byłam zdruzgotana, oczywiście płacz, złe myśli, internet, fora prawnicze. Wyczytałam, że jak się uprę to nie mogą mnie wypisać ale będę wtedy płacić za pobyt w szpitalu i wyżywienie. Niektóre szpitale mają specjalne hotele na takie okazji. Mój akurat nie miał.

Bałam się co będzie jak zostawię samego Karolka. Na domiar złego w dzień przez zapowiedzianym wypisem były dwie nowe cesarki z wcześniakami, zrobiło się zamieszanie i w porze karmienia gdzie niemal wszystkie maluchy płakały, nie było rąk do pracy. Patrzyłam jak moje dziecko płacze z głodu a ja nie mogłam nic zrobić - nie umiałam włożyć mu sondy i nakarmić. Pielęgniarki zajęte i złe na cały świat wyprosiły mnie z pokoju... może to i dobrze bo na to nie patrzyłam ale płakałam następne kilka godzin - dopóki nie przyszłam w nocy na kolejne karmienie

Wtedy czułam się okropnie - ja mam wyjść ze szpitala - odwiedziny od 10 - 20 a co z resztą dnia i nocy? Mój synek będzie się czuł opuszczony, nie dadzą mu jeść albo nie zmienią pieluszki i będzie odparzony.

Mąż namówił mnie, żebym jednak wszyła ze szpitala, bo przecież trzeba przygotować całe mieszkanie - nas czekała przeprowadzka- praca też... zgodziłam się i była to najlepsza decyzja jaką mogłam wtedy podjąć.

Ja rzeczywiście odsapnęłam, spałam z mężem w jednym łóżku czego bardzo mi brakowało. Do dziecka jeździłam już na 8:00 ( jak się przyjeżdża z mlekiem można o każdej godzinie wejść - później się okazało) byłam u niego różnie, raz do 16 innym do 21 w między czasie, jak on spał odciągałam pokarm w pokoju laktacyjnym, pracowałam na laptopie w kafejce - wszystko miało ręce i nogi.

Karolek został wypisany ze szpitala w 18 dobie życia i był to najcudowniejszy dzień ! :)

Walka o laktacje

Brak komentarzy:
Wiele przyszłym mam zastanawia się nad sposobem karmienia swoich dzieci, jakąkolwiek podjęłyście decyzję - czy mleko modyfikowane czy karmienie piersią - teraz z wiedzą, że Wasze dziecko będzie wcześniakiem - musicie się zastanowić nad tym ponownie!

Na szczęście teraz już mało kto wciska mamą na siłę, że ich pokarm jest mało wartościowy i treściwy- nie wierzcie w to! Wasze mleko jest najlepsze dla maluszków!!

Jeśli będziecie miały cesarkę bądź już miałyście- nie martwcie się, że nie będziecie miały mleka. Nasz organizm nie reaguje na poród naturalny lecz na usunięcie łożyska z macicy - więc spokojnie :) 

Jak to było u mnie?
Zaraz po cesarce, na pooperacyjnej przyszła Pani od laktacji i wyciskała do strzykawki ze mnie pokarm - siere, żeby od razu podać mojemu synkowi. Udało się jej uzbierać 10ml - to bardzo dużo, na sam początek wystarczy noworodkowi 2ml

Nie mogłam mojego skarbu przystawić od razu do piersi bo po pierwsze jako wczesniak był na intensywnej terapii w inkubatorze, a po drugie w 31 tc dzieci jeszcz nie potrafią jeść i oddychć w jednym czasie, więc mleczko podaje się przez sonde.

Sposób podawania sondy:
1. Wcześniakom nie mające jeszcze odruchu ssania, podaje się sondę od ust do brzuszka
2. Wcześniakom i noworodką donoszonym( które nie radzą sobie z piersią), sonde podaję się przez nosek do brzuszka


Po 8 godzinach już na sali szpitalnej przyszła pielęgniarka z laktatorem, pokazała mi jak się tym obsłużyć korzystając z metody 7-5-3

Na czym polega ta metoda?
Odciągasz pokarm najpierw z jednej piersi 7 min, następnie z drugiej 7 minut, wracasz do pierwszej 5 min, drugą również 5min i jeszcze seria po 3 minuty na każdą

Mi udało się na początek odciągnąć 50ml - pielęgniarka była w szkoku, że aż tyle się udało, a ja szczęśliwa, że nie będę miała problemu ufff jaka ulga- NIC BARDZIEJ MYLNEGO!

Już następnego dnia mleka była mniej, udało się 10-30ml na każde odciąganie. Ściągałam pokarm równo co trzy godziny. Mimo, że dziecko było w inkubatorze i nie zajmowałam się nim byłam wykończona mój cykl dnia wyglądał następująco - odciąganie pokarmu -pół godziny, kangurowanie, jakaś toaleta, jedzenie, na sen zostawało max pół godziny i tak w kółko.

Drugi i trzeci dzień po porodzie byłam już załamana bo mleka udawało się wyciągnąć 2ml!! Zaczęto podawać mojemu synkowi mieszanke, ja czułam się potwornie, zastanawiałam się co robie źle, piłam dużo wody, często stymulowałam piersi a tu zero poprawy... Pocieszano mnie, że takie załamanie bywa właśnie w drugiej dobie i żeby się nie stresować bo tym bardziej nie będę miała pokarmu. Tu dużą rolę grał mój mąż, który mnie wspierał i pocieszał, że się polepszy, i że wcale nie jestem beznadziejną matką.
Niektóre szpitale mają umowy z Bankami Mleka, w takich sytuacjach rodzić wyraża zgodę na podanie mleka obcej matki- ja się zgodziłam i jestem bardzo z tego zadowolona - przynajmniej nie musiał dostawać ciągle sztucznej mieszanki.

Poprawa w laktacji pojawiła się 4 dnia, udało się odciągnąć 10ml, później 20 i tak z odciągania na odciąganie było lepiej. Po tygodniu udawało się zapełnić za jednym razem całą buteleczkę 150ml co starczało mojemu maluchowi na cały dzień.

Resztę pokarmu mroziłam, chciałam oddać do Banku Mleka i pomóc tak jak pomogły inne mamy mojemu Karolkowi, niestety w placówce był już przesyt i nie mieli miejsca na następne porcje. Dlatego ogłosiłam się na portalu, że oddam mleko dla dziecka. Zgłosiła się mama, która miała podobnie jak ja problem z laktacją a nie chciała podawać mieszanki- i oddałam tyle mleka ile mogłam.

To tyle z laktacyjnymi problemami w szpitalu, kolejne zaczęły się w domu, W następnym poście opiszę jak wygląda sprawa z wyjściem mamy do domu, kiedy dziecko jest jeszcze w szpitalu. Zapraszam :)

Jak dowiedziałam się, że będę mamą wcześniaka?

Brak komentarzy:
Jak dla każdego rodzica wiadomość, że ich maleństwo urodzi się przedwcześnie wiąże się z przerażeniem, zdziwieniem i kołataniem serca.
Ja o tym, że będę mamą wcześniaka dowiedziałam się w 30-stym tygodniu ciąży w szpitalu. Pare dni wcześniej byłam na wizycie kontrolnej USG- wszystko w normie i te słowa lekarza "jeszcze sporo czasu do porodu". Nic nie podejrzewając mieliśmy jechać z mężem pociągiem do rodziny (3h), tylko coś mi się nie spodobało będąc w łazience...

Tak, to były wody płodowe- sączyły się, choć wtedy myślałam, że raczej to nic takiego po prostu więcej wydzieliny- u ciężarnych norma... jednak coś mnie podkusiło, pojechaliśmy na kontrolę do szpitala i się zaczęło...

"Za 3-4h zacznie się akcja porodowa" usłyszałam od lekarki... a do tego byłam w szpitalu, który przyjmuje porody od 31 tc. Tym bardziej się zestresowałam. Płacz, nieustanne myśli czy to się dzieje na prawde, czy moje dziecko przeżyje... ?
Tu muszę podziękować szpitalowi na Inflanckiej w Warszawie, który zajął się mną bardzo profesjonalnie- zorganizował przejazd karetką i przyjęcie do szpitala św. Zofii na Żelaznej, który ma trzeci stopień referencji- czyli najlepsza obsługa wcześniaków.

Na miejscu badania, EKG, kroplówki, sterydy- w każdym momencie mogła zacząć się akcja porodowa. Ja jednak nie czułam żadnych skurczy, bólu tylko to przerażenie co będzie z moim synkiem.

Do szpitala przyjechałam w piątek, przez weekend kazano mi praktycznie się nie ruszać i monitorowali co się dzieje z maleństwem. W poniedziałek 4.05.2015 były wyniki- bakteria Ecoli + cholestaza dwa zagrożenia dla Karolka i decyzja - ZARAZ ROBIMY CESARKĘ!

O k... czyli jednak, już nic nie moge zrobić... skoro dziecko w brzuchu jest w niebezpieczeństwie, trzeba je wyciągnąć!

Całe przygotowanie trwało jakieś 30 min i na stół- znieczulenie od pasa w dół, nogi drentwieją "Poproszę skalpel" - i już wszystko było wiadome... Niby miało nie boleć, dobre sobie... miałam wrażenie jakby coś ze mnie wyrywano, nie wyciągano. Szarpania w różne strony, mój krzyk, anestezjolog uspokaja, że takie uczucie może towarzyszyć...

Po jakiś czasie, nie mam pojęcia jakim usłyszałam krótki płacz, potem słowa lekarza 10 pkt! Moje małe szczęście 1,63kg 45cm
Dali mi to małe zawiniątko koło głowy, już spał- moje kochane dzieciątko, żałuje, że byłam pół przytomna z wrażenia i nie nacieszyłam się tamtą chwilą- tak chwilą bo oczywiście inkubator z całym oprzyrządowaniem już czekał.

Mnie posklejali , Karolka zabrali na intensywną terapię. Przez kilka godzin leżałam i spałam na pooperacyjnej, na telefonie z mężem co u małego. Od razu kroplówki i pozostałe kabelki do tych małych rączek i nóżek... 

Do mnie przyszła Pani od laktacji wzięła mleko dla Karolka- przynajmniej ma coś ode mnie, jak już nie mnie przy nim.

Tego dnia widziałam jedynie zdjęcia mojego wyczekiwanego pierworodnego, nie miałam na nic siły. Następnego dnia ok godziny 12 poszłam z mężem pierwszy raz robaczyć mój skarb i oczywiście nie wiedziałm, który to mój... co ze mnie za matka!
Tego też dnia mogłam pierwszy raz kangurować- co za niebiańskie uczucie- nie porównywalne z niczym!

No i zaczęło się macierzyństwo pełną parą:) a na dobry start problemy z laktacją... ale o tym już w następnym poście - do zobaczenia i zapraszam !
© Agata | WS | x x.